Duma narodowa i miłość do "Boga" to dwa możliwie najniższe uczucia, większość wojen była powodowana spaczonym patriotyzmem i zabijaniem w imię urojonych wytworów mentalnych wperswadowanych poprzez pranie mózgu, któremu poddawana jest masa od momentu urodzenia. Jeżeli być dumnym, to z czegoś na co ma się wpływ, a miejsce urodzenia to nic więcej niż loteria terytorialna, duma narodowa ma tyle samo sensu co bycie dumnym ze swojego koloru włosów, albo wzrostu, czyli czegoś opartego na czystym przypadku. Podobnie z "miłością"... jeżeli kogoś kochać to kogoś kto istnieje w rzeczywistości, a nie tylko w wyobraźni, "Bóg" to coś w stylu narzuconego wymyślonego przyjaciela, dziś już na szczęście nie pali się na stosach niewiernych, ale wierzący nadal są wytresowaną dziczą na poziomie umysłowym zafajdanego rynsztoka i nie chcę ich widzieć na mojej stronie. Śmieszne są imitacje rozumnego człowieka gotowe zabijać za swojego chrześcijańskiego "Boga" i ojczyznę, szczególnie biorąc pod uwagę, że gdyby akurat urodzili się w Arabii Saudyjskiej to ślepo wierzyliby w Allacha. Tacy ludzie to nie ludzie, a zakodowane, bezmyślne produkty stworzone na potrzeby systemu - żywe trupy.

Komentarze